DLACZEGO TO, DLACZEGO TAK?
10/11.2021

Pragnę podziękować wszystkim osobom, które umożliwiły mi rozpoczęcie tej pracy oraz, tym które zgodziły się wejść w kontakt z Życiodajnym Tchnieniem. To Wasza obecność decyduje o wsparciu merytorycznym, technicznym, narzędziowym często też mentalnym i emocjonalnym umożliwiającym uwolnienie procesu kreacji.

Początek tej podróży połączony jest z poczuciem straty w środowisku jogicznym. 04.11.2021 odszedł pionier jogi B.K.S. Iyengara w Polsce, Sławomir Bubicz. Nauczyciel, nauczycieli. Otrzymałam od niego możliwość wejścia na ścieżkę niepodzielnej pełni. Z jego nauką, miejscami, które tworzył i uczniami, których w sposób szczególny naznaczył, byłam związana od piętnastego roku życia. Czuję się zaszczycona, że miałam możliwość doświadczania wieloletniej obecności i korekt Mistrza na sali. Jestem wdzięczna za pełne mocy sesje odrodzeńcze, które dawały mi poczucie lewitacji. Żałuję, że nie zapytam go o możliwość przeprowadzenia wywiadu, nie poznam odpowiedzi, które mogłyby rozjaśnić obecne poszukiwania. Z pełnym przekonaniem i wdzięcznością mogę jednak napisać, że odłamek jego przekazu odcisnął się głęboko w moim ciele, we mnie i stanowi teraz solidny fundament dla dalszego samorozwoju.

TERAZ JOGA
Wielkim wyzwaniem zdaje się życie w sposób harmonijny we współczesnym świecie. Rozwój technologii niesie wiele korzyści ale i ogrom zaburzeń. Te zmiany nie tylko widoczne są w środowisku zewnętrznym, czujemy je w sobie. Życie na naszej planecie się zmienia. Czy zmienia się też jego natura? Wpływają na nas różne zjawiska, które rezonują we wszechświecie, które wywołujemy sami ale też takie, które od nas są niezależne. Czy to nieskończone dylematy? Czy teraz jest diametralnie inaczej? Możemy zniszczyć życie i nas samych…
Wydaje się, że gdzieś zmierzamy a niewiele o sobie wiemy, może nawet coraz mniej. Czy nie umiemy zachować równowagi pomiędzy tym co zdobyliśmy a co przyswajamy obecnie? Każde pokolenie czekają jakieś próby. Doświadczamy i mamy przecież podejmować wyzwania stawiane przez współczesny świat. Mamy godzić odwieczne sprzeczności. Jak każdy żywy organizm posiadamy potencjał nabierania umiejętności adaptowania się do nowego. Może moglibyśmy funkcjonować w odpowiedni sposób, samoistnie przyjmując kolejne transfiguracje. Jaka jest ich cena? Jakie będą ich konsekwencje? Jesteśmy zakłócani przez presje, napięcia, stres, rosnące oczekiwania, dążenia i wymagania. Atak bodźców rośnie, jeszcze je dodatkowo podkręcamy oddziałując na coraz większą liczbę receptorów w ciele. Nasze zmysły szaleją. Kiedy będziemy nasyceni? Coraz więcej modyfikacji, coraz szybciej. Zaburzona jest nasza naturalna struktura. Jedzenie, powietrze i woda są zatrute a przecież nimi staje się materia naszego ciała. Coraz więcej jest chorób atakujących nasze kolejne układy. A tu jakby transformacja nie nadąża? Czas przyspiesza a poczucie przestrzeni maleje. Świadomość i umiejętność korzystania z wytwarzanych narzędzi zdają się nie ujawniać. Wręcz przeciwnie zatracając się w tych codziennych nawykach i próbie wywiązywania z obowiązków lub kombinowania we współcześnie powstałych mechanizmach, tracimy kontakt ze sobą i Matką Ziemią. Tak ma wyglądać rozwój? Nie nadążamy, nie dajemy sobie czasu i szansy na przetwarzanie tych wszystkich informacji w sobie, na sprawdzanie ich w praktyce, na oddech. W lęku o przetrwanie, karmieni propagandą i zastraszani nowymi zagrożeniami, przypominać zaczynamy jakieś zmutowane formy podupadłej egzystencji… Nieustanne zakłócenia w nas i poza nami. Czy możemy truciznę jak paw przekształcić w życiodajny pokarm?
Wieki generacji, przekazywanej wiedzy nabywanej w zaufaniu do przodków, kolejne warstwy nakładanego rozwoju… Te dane zapisane są w nas, w naszym kodzie genetycznym, w naszych ciałach. Zgubiliśmy możliwość sięgania do nich, czy jeszcze nie otrzymaliśmy dostępu? Podświadomość podpowiada, opowiada nieustannie w życiu równoległym. Szepcze szelesty rozumienia znaczeń form i zdarzeń. Dlaczego rodząc się zapominamy? Mamy zapominać o wszystkim co było a jednak jest to w nas odciśnięte. Coś w tym jest, że zapominamy…
Coraz mniej jest miejsc gdzie słyszę ciszę…

Człowiek zawsze poszukiwał możliwości wpłynięcia na podniesienie jakości życia i rozwoju wewnętrznego. Joga jako jedna z wizji a zarazem sześciu darśan, szkół podejścia indyjskiego prowadząca do stanu spokoju i równowagi, stanowiła dla niego wsparcie i umożliwiała regulacje życia pomiędzy przeciwieństwami. Jest bardziej odkrywaniem mądrości i wiedzy eksperymentalnej prowadzącej do transformacji niż intelektualnych stanowisk. B.K.S. Iyengar pisze, że joga połączona z sāṁkhyą, która jest darśaną teoretyczną uzupełniają się wzajemnie. Sugeruje kierunek rozwijania ich obu.

Darśana oznacza dogłębne poszukiwanie, badanie i wyciąganie wniosków na temat prawdziwej natury, a także bytu bez wyobrażeniowych poglądów bądź przedmiotów. Darśana znaczy również widzenie, patrzenie lub wizję. Jest to bezpośredni i natychmiastowy ogląd rzeczywistości, który przekracza domysły, jakie w innym wypadku są podstawą filozofii… Sześć systemów filozofii indyjskiej uważanej za darśana to sāṁkhya, yoga, nyāya, vaiśeṣika, mīmāmsa i vedānta.
Podstawowe wskazówki dla nauczycieli, B.K.S. Iyengar, Geeta S. Iyengar, wyd. Stowarzyszenie Jogi Iyengara w Polsce, Kraków, 2015, str. 89

Słowo joga, jak tłumaczy B.K.S. Iyengar, pochodzi z sanskryckiego słowa yuj, które oznacza wiązać, łączyć, przywiązywać ale też nakładać jarzmo, wskazuje tu stan samadhi, świadome powściągnięcie poruszeń i zjednoczenie. Proces ten zachodzi pomiędzy siedmioma powłokami kośa i jest możliwy do osiągnięcia dzięki praktyce – sadhanie, skierowanej poprzez doświadczanie na sprawne działanie raczej, niż na rozważania. Joga to sztuka, nauka i filozofia (darśana). Dawała i daje szansę na powrót czy utrzymanie zdrowia i radości życia. Jest drogą odkrywania siebie jako istoty ludzkiej. Umożliwia zrozumienie, że praktyka prowadzi do połączenia się z własnym wnętrzem, drugim człowiekiem, innymi żywymi istotami, ze światem, którego jesteśmy częścią i Uniwersalnym Duchem.

Większość ludzi pragnie tego samego. Pragnie po prostu fizycznego i psychicznego zdrowia, zrozumienia i mądrości, pokoju i wolności. Często nasze środki zaspakajania tych potrzeb są niewystarczające, gdyż jesteśmy pociągani przez różne, często sprzeczne ze sobą wymagania, które stawia przed nami życie. Joga, jak rozumieli ją mędrcy, miała zaspokajać te wszystkie ludzkie potrzeby przez doprowadzenie nas do wszechogarniającej, niepodzielnej pełni. Jej cel nie schodzi poniżej osiągnięcia niepodzielnej jedności – jedności z sobą samym i w konsekwencji jedności ze wszystkim, co znajduje się poza nami. Stajemy się harmonijnym mikrokosmosem we wszechświatowym makrokosmosie. Jedność, którą często nazywam integracją, jest fundamentem wewnętrznego poczucia pełni, spokoju i ostatecznej wolności. Joga pozwala na nowo odkryć poczucie pełni w życiu, w którym już nie będziecie czuli tak, jakbyście ciągle próbowali złożyć w całość potłuczone kawałki. Joga pozwala odnaleźć spokój wewnętrzny, który nie da się zburzyć i zmącić przez ciągły stres i życiowe zmagania. Joga pozwala znaleźć nowy rodzaj wolności, o którego istnieniu być może nawet nie wiecie. Dla jogina wolność oznacza bycie nieponiewieranym przez dwoistości życia, jego wzloty i upadki, przyjemności i cierpienie. To z kolei implikuje równowagę umysłu i ostatecznie przekonanie o tym, że istnieje wewnętrzne, przepojone spokojem jądro własnej istoty, które nigdy nie przestaje być w kontakcie z niezmienną, wieczną nieskończonością…  
Joga światłem Życia, B.K.S Iyengar, wyd. Galaktyka, Łódź, 2016, str. 15

Najbardziej cenię sobie poznanie, kształtujące się za pośrednictwem ciała, słuchania go, prowadzenia obserwacji, analizy, refleksji. Poszukiwałam różnych możliwości doświadczania go za pomocą odmiennych praktyk. Wiele z nich uznaję za wspaniałe. Metoda B.K.S. Iyengara była jednak dla mnie zawsze ostoją, solidnym korzeniem dla innych eksploracji i odnośnikiem różnorodnych rodzajów pracy związanych z samorozwojem. Czasem praktykowałam intensywnie, czasem tylko podtrzymując kontakt ze źródłem. Były okresy kiedy przerywałam ćwiczenia. Przerabiałam wówczas pewne rzeczy w sobie, lub pozwalałam zaistnieć innym jakościom, które odnajdywałam gdzieś poza nią. Nie dostrzegałam ich w jodze ale gdy wracałam okazywało się, że one też tam były.

Przez lata na macie, ćwiczenia otworzyły przede mną świat danych poczutych i zbieranych poprzez działanie w ciele. Nauczyciele używali sanskryckich nazw i dostarczali teorii w minimalnej formie, nazywając i tłumacząc zaistniałe aktywności, przytaczając czasem opowieści czy cytaty. Usłyszane słowa mogły stać się impulsem do samokształcenia na podłożu filozoficznym czy naukowym. W moim przypadku przykryte jednak były zmaganiem raczej z fizycznością materii, prowadzone w sposób niepozorny i na wiele lat wystarczający. Przeczytane książki, podręczniki stawały się bardziej motywacją dla studiowania asan. To był ich czas. Perspektywa zaznajomienia się z kolejnymi przestrzeniami jawiła się już w jakiejś nieokreślonej przyszłości. Asany i kontrolowany oddech pracowały nade mną otwierając stopniowo kolejne warstwy, obszary w ciele. Jedne rzeczy dostrzegałam i aplikowałam je również w codzienności. Inne były dla mnie niedostępne ale uruchomione, oddziaływały na wnętrze i to, jaką osobą się stawałam. Istniały też takie, których zaszczytu dotknięcia, ze względu na swoje możliwości nie doznawałam.
Przyszedł moment, kiedy zwróciłam się w stronę jogi w inny sposób. Inaczej zaczęłam patrzeć na wartości, których mi dostarcza. Zrozumiałam, że ujawniła się konieczność odnalezienia innej formy podejścia do praktyki. Poczułam, że przyszedł czas na generalną zmianę. To rozpoznanie otworzyło kolejny rozdział w moim życiu. Pojawiła się chęć pogłębienia i odkrycia metody B.K.S. Iyengara w innym wymiarze. Tak odnalazłam Konrada Kocota, który zgodził się poprowadzić mnie dalej. Dzięki zjazdom, rozmowom w społeczności, odsłaniają się nowe horyzonty jogicznych znaczeń. Krok po kroku uświadamiam sobie esencjonalność tej metody i zaczynam doceniać jej skalę. Odbite w pamięci, przepracowane cieleśnie ścieżki, teraz mogą poprzez działanie na różnych poziomach, także teoretyczne rozwinięcie, odnaleźć potwierdzenie, zrozumienie i nakreślić perspektywę dalszej eskalacji. Przeżycia B.K.S. Iyengara i trudności jakich doświadczył pozwalają mi podążać w tym kierunku z poczuciem możliwości osiągnięcia wzrostu.

W taki oto sposób ciało stało się moim pierwszym narzędziem zdobywania wiedzy o tym, czym jest joga. Wtedy rozpoczął się powolny proces doskonalenia i trwa w mej praktyce do dziś. W procesie tym jogasana przyniosła mi ogromne korzyści fizyczne i pomogła mi wyrosnąć z chorowitego dziecka na względnie sprawnego i zwinnego młodego człowieka. Moje własne ciało było laboratorium, w którym widziałem zdrowotne korzyści jogi, lecz już wtedy zauważyłem, że joga przyniesie też wiele dobrodziejstwa mojej głowie i sercu, tak jak zrobiła to dla mojego ciała.
Joga światłem Życia, B.K.S Iyengar, wyd. Galaktyka, Łódź, 2016, str. 21

B.K.S. Iyengar, jego rodzina i szeroka społeczność, która ukształtowała się wokół, zadbała o wiele aspektów związanych z uformowaną praktyką i służącą jej strukturą. Przekazywanie dziedzictwa następuje za pomocą tworzenia miejsc, szkół, stowarzyszeń, organizacji warsztatów, konferencji, konwencji, festiwali, budowania systemów szkoleniowych dla nauczycieli, opracowywania materiałów dydaktycznych, publikacji książkowych i innych, przygotowywania nagrań video, wykładów online itd. To wszystko dzieje się na podłożu międzynarodowym.
Istotą metody B.K.S. Iyengara jest praktyka. To ona stanowi rdzeń prowadzący do poznania i wiedzy.
Charakteryzuje się dużą elastycznością i szerokim spektrum możliwości, co szczególnie w niej podziwiam. Sesje są dostosowane do pory dnia, grup wiekowych czy problemowych. Mogą być dynamiczne, relaksacyjne, regenerujące, terapeutyczne. Sekwencje opierają się na dużej świadomości pracy z głębokością i jednocześnie kolejnością następujących po sobie asan czy pranajam oraz uwzględnianych zależnościach pomiędzy nimi. Można rozwinąć praktykę na różnych poziomach: podstawowym, średnio-zaawansowanym, zaawansowanym czy wejść na ścieżkę nauczycielską i mentoringu, która odsłania całkiem nowe perspektywy rozwoju. Obszerne zaplecze pomocy: klocki, wałki, koce, liny, paski, pasy oraz wypracowane sposoby ich użycia zapewniają wsparcie dla wykonywania ćwiczeń w korzystny sposób. Dość szeroki system pracy umożliwia dostosowanie potrzebnych jakości w zależności od zmian życiowych, naszego poczucia i stanu zdrowia. Fenomenem jest jej globalne przyjęcie w różnorodnych obszarach społecznych i kulturowych. Przeniesienie jej na grunt całego świata świadczy o jej dużej otwartości, zdolności przystosowania do ludzkich potrzeb. Została wykonana ogromna praca B.K.S. Iyengara i wielu ludzi wokół niego, budowana na mocy płynącej z nieugiętej woli niesienia pomocy innym, konsekwencji i otwartych, zaangażowanych serc.

Joga jest dla mnie drogowskazem i pomaga mi w znajdowaniu odpowiedzi, na nieustannie zadawane pytania. To poznanie przez jej otwartość, elastyczność i głębokość nie blokuje mi równocześnie bycia w bliskości do słów wygłaszanych przez Jiddu Krishnamurtiego, o odkrywaniu drogi do pełni w konfrontacji z systemami i autorytetami, gdzie w studiowaniu życia jesteśmy jedynymi ekspertami sami dla siebie.

Do prawdy nie wiodą żadne ścieżki. Bo to jest pięknem prawdy, że jest ona żywa. Ścieżka może prowadzić do rzeczy martwej, gdyż rzecz martwa tkwi w jednym miejscu. Jest statyczna. Gdy ujrzycie, że prawda jest czymś żywym poruszającym się, nie znającym spoczynku… że nie może was do niej zaprowadzić żadna religia, żaden nauczyciel, żaden filozof, nikt w ogóle, wtedy też zrozumiecie, że żywym elementem prawdy jest to, czym obecnie jesteście. Wasz gniew, wasza brutalność, wasza przemoc, rozpacz, cierpienie i smutek. Zrozumienie tego wszystkiego jest prawdą i możecie ją pojąć tylko wtedy gdy dowiecie się jak należy na te problemy w waszym życiu patrzeć. Nie można na to patrzeć przez pryzmat ideologii, słów, nadziei czy strachu. Widzicie więc, że nie można się na nikim oprzeć. Nie ma przewodnika, nie ma nauczyciela, nie ma autorytetu. Jesteście tylko wy i wasz stosunek do innych i świata. Poza tym nie ma nic… spoglądając prosto w twarz rzeczywistości ujrzycie, że nikt prócz was inny, tylko wy jesteście odpowiedzialni za świat, za siebie samych, za to co myślicie, czujecie i co robicie… Czy potrafimy więc, wy i ja dokonać w sobie, bez jakiegokolwiek zewnętrznego wpływu, bez przekonywania, bez strachu przed karą, dokonać w samej treści naszej istoty, całkowitej rewolucji przeobrażenia?… Ważna jest nie filozofia życia ale obserwacja tego co się w obecnym naszym codziennym życiu dzieje. Jeśli będziecie bardzo dokładnie obserwować i badać to, przekonacie się, że życie opiera się na intelektualnej koncepcji i że intelekt nie stanowi całego pola istnienia. Jest tylko jego fragmentem. Fragment zaś… pozostaje nadal tylko drobną cząstką bytu. A my mamy do czynienia z całością życia. Widząc co dzieje się na świecie zaczynamy pojmować, że nie ma granicy pomiędzy zewnętrznym a wewnętrznym procesem. Jest tylko jeden, jednolity proces. Jest on całkowitym, jednolitym ruchem, ruchem wewnętrznym, który wyraża się na zewnątrz i zewnętrznym, który oddziałuje natomiast na wewnętrzny… jesteśmy żywymi istotami zawsze w ruchu, nigdy w spoczynku… aby być wolnym… trzeba umrzeć dla wszystkiego co wczorajsze tak aby wasz umysł był zawsze świeży, zawsze młody, nieskalany, pełen energii i pasji. Tylko w tym stanie człowiek się uczy i obserwuje. Do tego potrzebna wielkiego stopnia czujności i świadomości. Świadomości tego co się w was dzieje. Bez poprawiania czegokolwiek i bez osądzania, co być powinno ale bowiem w chwili gdy cokolwiek poprawiacie ustawiacie zarazem nowy autorytet, nową cenzurę. Także przystępujemy razem, do badania siebie samych ale nie w ten sposób, że jedna osoba wyjaśnia a wy w miarę czytania zgadzacie się lub nie zgadzacie się z nią. Chodzi o to by podjąć wspólnie podróż, odkrywczą podróż, do najtajniejszych zakątków swojego umysłu. By podjąć taką podróż, musimy czuć się lekko, nie możemy dźwigać brzemienia opinii, przesądów i wniosków. Całego starego wyposażenia zgromadzonego w ciągu dwóch lub wielu tysięcy lat. Zapomnijcie o wszystkim co wiecie o sobie. Zapomnijcie o wszystkim co kiedykolwiek myśleliście o sobie. Startujemy z miejsca, z którego nic o sobie nie wiemy… Zacznijmy rozumieć siebie po raz pierwszy.
Jiddu Krishnamurti, Wolność od znanego, wyd. Centrum, Gdynia, 2020, str.

Staram się pogodzić te dwa wydawałoby się skrajne światopoglądy. Jiddu Krishnamurti godził swoje wypowiedzi z praktyką Hatha Yogi. Podjął wspólną podróż a może raczej podejmował ją za każdym razem na nowo gdy wchodził na matę? Zaaprobowanie możliwości wychodzenia poza schematy, przyjęte opracowane rozwiązania, zwyczaje, opinie nawet własne przynosi wolność, świeżość i prawdziwy wgląd w byciu. Nie przekreślaniu zbieranego doświadczenia i nie braku chęci do studiowania opracowań a raczej wpuszczeniu powietrza, prowadzeniu refleksji i nie wygłaszaniu zamkniętych, rozwiązań. Ważna jest dla mnie samodzielność i wzięcie odpowiedzialności w podjęciu decyzji, świadczącej o wyborze systemu czy praktyki i nieustanna czujność w badaniu poszczególnych jej aspektów. Istotne jest też samo podejście do wiedzy czerpanej od innych oraz sposobu traktowania proponowanych narzędzi. Ustawiając priorytet dla przestrzeni filtrującej przez uczestnictwo w doświadczaniu wszystkiego co do mnie przychodzi, mogę korzystać z nauk, ocen i różnych instrumentów, które nie zabijają we mnie prawdy własnej a pomagają ją poznać. Może kluczem w zdrowym osiąganiu celów jest właśnie przede wszystkim umiejętność obserwacji i lekkie podejście w działaniu, przynoszące radość z uzyskiwanych rezultatów, świadomość chłonięcia z obecności oraz chęć nabierania dalszego rozwoju?
Joga ofiarowuje mi to i jeszcze więcej. Czerpię z niej ale jednocześnie czuję, że nie wtrąca mnie, do narzuconego wzorca rygorystycznych mechanizmów i nie stanowi wyroczni. Proponuje możliwość zatrzymania się na wystarczającym w poczuciu osobistym poziomie, bez wymuszania czy groźby. Stosuje brak podążania za rywalizacją i porównywania się do innych, co przynosi duże wsparcie w społeczności i rodzi wzajemną pomoc. Daje mi to przestrzeń do kreatywnej pracy bez presji. Poznając ją stopniowo, stosuję się do zasad umożliwiających jej praktykowanie. Uznając swoje skłonności i możliwości, uczę się z jej pomocą między innymi balansu, dyscypliny, czujności i pokonywania trudności. Widzę w niej miękkość pozwalającą na eksperymentowanie a jednocześnie konstrukcję dającą oparcie. Czuję też, że mogę a nawet mam sprawdzać czy pewne aspekty działają we mnie, jakimi środkami mogę do nich dochodzić a też nie wykluczają podjęcia decyzji, że czegoś teraz nie potrzebuję (to określanie nie tworzy we mnie przekonania, że innym praktykującym też to się nie przyda czy, że nigdy już nie sprawdzi się u mnie). Dzięki niej rozmawiam ze sobą od środka, wchodzę w obszar, który pozwala mi zbadać rodzące się poczucia, emocje, reakcje, daje mi też o tym znać w postaci czysto fizycznej np. kiedy coś mnie boli lub jest przyjemnie rozluźnione. Pozwala zobaczyć to co jest moją naturą. Każde kolejne podejście do ćwiczeń to nieustanne odkrywanie siebie wciąż na nowo. Wyjście poza siebie odsłania ten sam przejaw w relacji z innymi i światem, który nas otacza. Duże znaczenie w możliwości przyjęcia dokładnie takiego postrzegania, odgrywa omawiana metoda i sam sposób nauczania B.K.S. Iyengara. Przyjmuję też fakt, że nie zgłębię jej dobrodziejstw i odkryć w całości nawet jeśli otrzymywałabym nauki bezpośrednio od jej twórcy a mam możliwość poznać ją za pośrednictwem spadkobierców i wykwalifikowanych, certyfikowanych uczniów.
Jest to odpowiedni moment, żeby napisać w jakim kontekście używam samego słowa yoga. Patrzę na nie przez pryzmat nauk autora metody, którą sobie wybrałam. Nie skupiam się na historycznym czy filozoficznym pochodzeniu samych asan i pranajam Hatha Yogi czy uformowanych zależnościach w XIX i potem w XX, XXI wieku, kształtujących poszczególne formy współczesnych praktyk. Chciałabym pominąć też całą dyskusję dotyczącą bliskości czy dalekości odwoływania się w tym przypadku do korzeni, słuszności analizy, wiarygodności co do oryginalnych tekstów i oddania ich znaczeń w publikacjach B.K.S. Iyengara i jego rodziny, a także słuszności czy niesłuszności ich przełożenia na powstałe pozycje, sekwencje. Nie to jest tematem tego badania.
Posiadam w sobie pełną akceptację na czerpanie z pokładów pozostawionego dorobku, poznawania go na miarę możliwości, szukania z jego podporą swojej realizacji a przede wszystkim poczucia wielkiego uznania oraz cenienia dzieła życia, niezwykłego człowieka, jakim był, jest dla wielu i dla mnie B.K.S. Iyengar.
W dalszych poszukiwaniach pomiędzy ciałem a sztukami plastycznymi skupiam się raczej na przekazie B.K.S Iyengara i tym co stworzył. Czerpię z jego nauk, stanowią dla mnie punkt wyjścia podczas bezpośredniego doświadczania technik, pracy z ciałem. Odwołuję się do tego co mówił, pisał. Stanowi to inspirację dla zbliżenia się i eksplorowania pojawiających się subtelnych poczuć a potem badania możliwości transferowania ich i wyrażania poprzez wybrane media.

JAK USŁYSZEĆ CISZĘ?
Osobista historia doprowadziła mnie do punktu, w którym postanowiłam zwolnić, nawet zatrzymać wszystko co mogłam. Oczywiście jak często się to zdarza, zmiana rodzi się w sytuacjach skrajnych. Umieramy i rodzimy się na nowo, jeśli zareagujemy w odpowiednim momencie. Uświadomiłam sobie, że poruszone zostały właściwie wszystkie strefy mojego funkcjonowania. To co rozwijałam latami przestało istnieć w spójności. Rozpadły się nawet podstawowe poczucia. Na co dzień towarzyszy mi wrażenie rozbicia struktur źródłowych. Krążą sobie teraz wokół, w szczątkach. Dlaczego do tego doszło? Czy jest to wynik specyfiki naszych czasów? A może właśnie normalna kolej rzeczy na drodze ku przekroczeniu życia pomiędzy skrajnościami, wykroczenia poza dualizm? Prawdopodobieństwo przyczyny tkwi także niewątpliwie w mojej osobowości, konstrukcji genetycznej, chemicznych procesach. Czym jest życie? Jak się objawia? Jaką rolę odgrywa w nim ciało? Kim jestem? Jaką mam misję do spełmienia? Zatem stanęłam kolejny raz w życiu przed odpowiedzeniem sobie na fundamentalne pytania. Teraz jest jednak inaczej, potrzebuję zresetować wszystko co wydarzyło się do tej pory. Sprawić by nazbierane opinie, oceny, wnioski, funkcje, role nie stanowiły progu do obecności w chwili. Potrzebuję usłyszeć ciszę. Czy jestem w tych odczuciach osamotniona? Jak poczuć siebie, obudzić wolę, odbudować podstawowe struktury i wybrać z przeszłości tylko to, co jest mi potrzebne?

Zwróciłam się w stronę dwóch obszarów, które rozwijałam i które towarzyszyły mi w życiu. Tak właśnie, urodził się pomysł na realizację, stwarzającą przestrzeń dla określania osobistych odpowiedzi. Realizację opowiadającą o podróży do wnętrza, o jodze, oddechu, możliwości zejścia do początku, do subtelnych poczuć, budowaniu siebie od poziomu zera i umiejętności pozostania w tej świeżości bycia. O spotkaniu ze sztukami plastycznymi, próbie ponownego zakochania się w nich, odkryciu poczucia utraconej radości w tej aktywności i weryfikacji użycia środków ekspresji w kontekście zawodowym na przyszłość. Myślę, że te aspekty są istotnym motorem działania.

W procesie artystycznym ciało jest dla mnie podstawową płaszczyzną poznania. Poprzez nie odczytuję ładunek energetyczny, który chce się wyrazić. Ciało przybiera postać matrycy gdzie zapisane są emocje, uczucia, odruchy, doświadczenia, istniejące i nabyte. Staje się filtrem pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem dla przekazywanych informacji. Jest organicznym pojazdem, który prowadzi mnie w swej złożonej konstrukcji poprzez różnorodne drogi działań twórczych. Poznawanie metod rozwijających świadomość ciała i dających wgląd w kształtujące się dzięki niemu treści, pozwala zmienić perspektywę patrzenia na poruszane tematy w kontekście pracy w dyscyplinie plastycznej. Poprzez zażywanie ciała rejestruję i monitoruję przekazywane wiadomości z poszczególnych powłok dotyczących całej ludzkiej złożonej natury a poprzez działalność artystyczną wnikam w ich przekaz, delektuję się nim i formuję spostrzeżenia. 
Wciąż na nowo zachwycam się fizycznością materii, jej złożonością i zależnościami pomiędzy kolejnymi układami, warstwami ale i słaną nieustannie, tak szeroką przecież wiedzą. Odnajdywanie sposobów i ich znaczeń dla przełożenia danych dostarczanych przez ciało na obszar działań plastycznych postrzegam jako część mojej ścieżki zawodowej. Tworzenie sytuacji umożliwiających doświadczenie, odkrywanie sposobów,  narzędzi i technik w takim obszarze aktywności – poprzez ciało do sztuk plastycznych, poszerza język dziedzin za pomocą, których się wypowiadam.
Poświęciłam się działalności eksperymentalnej. Pasjonuje mnie działanie na bazie łączenia dziedzin, wprowadzania zmian w ustalone metody związane z warsztatem. Podczas tej realizacji również nie wskazuję ostatecznej, docelowej formy ale określam na wstępie chęć powrotu do swoich korzeni czyli grafiki artystycznej i podjęcie próby spojrzenia przez jej pryzmat na inne dziedziny. Myślę, że taka hierarchia istniała w moich pracach zawsze i patrzyłam rzeczywiście poprzez graficzny filtr, używając różnych środków wyrazu. Działo się tak po części w wyniku zdobytego wykształcenia w tej specjalizacji ale i umiłowania sobie właśnie tej dziedziny. Obecny projekt szczególnie w tym przełomowym dla mnie okresie, umożliwia usystematyzowanie dotychczasowo zebranej wiedzy. Nadaje czytelniejszy wyraz dla używania i łączenia mediów. Pozwala uporządkować ale i poznać mechanizmy, czynniki wpływające na estetykę osiąganych prac.

w sobie usłyszeć ciszę
potem nałożyć przychodzące wnętrze
na dziejące się TERAZ
wyrazić je językiem plam
wibracją drgań
śladami gestów
odcisków obecności dowodami